30 marca 2012

Dzień jak co dzień


Pobudka o 6.45, kompletnie zaspany zawożę córkę do pracy i wracam do domu. Poranna toaleta, śniadanie, sprawdzenie co w planach na dzisiejszy dzień i o 8.00 do pracy. Na początek dnia wizyta w PSS Społem Oława, zostawiam fakturę i ustalam rejony kolportażu do następnego zlecenia. Potem zaglądam do sklepu GIT, aby zakupić junkers dla ciotki, bo stary się popsuł. Majster z rynku w starym wymienił części, ale po miesiącu urządzenie nadawało się do wyrzucenia. Około 10.00 powrót do domu, zawożę żonę do pracy i wyjeżdżam do Wrocławia w sprawach zawodowych, na szczęście krótki pobyt i po 90 minutach jestem z powrotem w Oławie. W czasie jazdy załatwiam rozmowy telefoniczne, do kolegów z klubu w sprawie bieżących spraw, do pana Tomasza w sprawie zwiększonego nakładu gazetek reklamowych i miejsca dystrybucji.
 
W międzyczasie dwie rozmowy z bankowcami, którzy próbują wcisnąć mi swoje produkty. Wracając z Wrocławia zahaczam o IM i zabieram cotygodniową porcję reklam. Dostarczam materiał do dwóch kurierów, reszta do magazynu, będą rozwożone w następnych dniach. Na szczęście market IM udostępnia gazetki na tydzień przed rozpoczęciem promocji, nie tak jak Abra w Brzegu, tam ulotki dostarczają wieczorem, a następnego dnia muszą dotrzeć do mieszkańców. Po 13.00 kolejny raz jestem w domu, tym razem pracownik jedzie na kolportaż w Oławie w sektorze 2, a ja zabieram się za robotę "papierkową" - faktury, listy, plany kolportażu. 14.30 drugi wyjazd do Wrocławia w sprawie niecierpiącej zwłoki, też związanej z gazetkami reklamowymi. Powrót do Oławy i zaraz wyjazd do Jelcza Laskowic. Tam odbiór z dwóch marketów i dostawa do kurierów. Gdy zobaczyli gazetki zaczęli marudzić, że takie grube i ciężkie. Niestety mamy okres przedświąteczny, spożywcze markety, jak co roku, zwiększają ilość i grubość folderów reklamowych. Na koniec zaglądam do marketu przy rondzie żeby dostarczyć fakturę, przy okazji zostałem poinformowany przez prezesa, że kończymy współpracę. Humor spadł do zera, tym bardziej że kolportaże przebiegały prawidłowo. No cóż konkurencyjna firma z Sosnowca - Na Mur, zaproponowała mniejszą stawkę. Zastanawiam się tylko, czy po tej stawce będzie w stanie prawidłowo wykonać kolportaż wiejski? Moje rozważania przerywa telefon - Andrzej fachowiec od junkersa już jest. Wracam do Oławy, robię porządek w samochodzie i odbieram następny telefon, tym razem od żony, wyszła już z pracy. Syn jedzie na Lipową a ja do fachowca, sprawdzić czy poprawnie wykonał robotę. Jest godzina 17 z minutami, myślałem, że to koniec na dzisiaj, niestety nic bardziej mylnego. Kolega po fachu z Opola zapowiada się z Mediq, będzie za dwie godziny. Jest czas żeby skonsumować obiad, dzisiaj frytki z mielonymi i buraczkami. Między frytkami a winem od Konrada odbieram następny telefon, zapowiada się kierowca z dostawą Drogerii, będzie za 15 minut. Akurat jest czas na dokończenie obiadu i na mały deser, ciastka warszawskie - polecam. Odbieram ulotki z Drogerii i telefon od kuriera, który awizuje dostawę Świata Zdrowia, będzie około 23.00. Mam kilka godzin, więc spokojnie wysyłam raporty, przygotowuję dokumenty na jutrzejszy dzień i kładę się na kanapę, już bardzo zmęczony. Oglądam TVN24, żeby dowiedzieć się co tam panie w polityce, następnie na Eurosporcie tenis, aktualnie rozgrywany jest turniej w USA z pulą nagród ponad 4 miliony dolarów. Ech tylko pomarzyć można, wcześniej wyczytałem w internecie, że w tamtejszym Lotto jest kumulacja z pulą około 500 milionów dolarów, w głowie może się zakręcić. Żeby pomóc szczęściu, dzień wcześniej, zagrałem w nasze Lotto, za całe 9 zł i nie trafiłem ani jednej liczby. Przed północą dzwoni kurier z ulotkami - jak do pana dojechać, bo nawigacja szwankuje, skąd ja to znam? Za kilka minut dociera na miejsce, dużym ciężarowym autem cofa pod bramę, ale tak nieszczęśliwie, że uszkadza płot sąsiada. Tragedia myślę sobie, co sąsiad powie? A kierowca jak gdyby nigdy nic wsiada do samochodu i odjeżdża, zostawiam ten ambaras i idę spać, jutro wstanę jeszcze wcześniej, może zdążę naprawić zanim sąsiad obudzi się.
Czy ktoś pracuje tak jak ja? Czy to normalnie - dzień jak co dzień.        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz