28 lutego 2012

Isia promuje tenis

W ostatnich miesiącach mniej zajmowałem się moim ulubionym bilardem, miałem więcej czasu i zaciekawił mnie tenis. Moje zainteresowanie tym sportem wynikło z sukcesów polskich tenisistów na arenach światowych, a w szczególności Agnieszki Radwańskiej. Pierwszy sukces w zawodowej karierze Agnieszka odniosła w wieku 16 lat w warszawskim turnieju Ursynów Cup (ITF Women's Futures, 10 tys. dol. clay). Później dzięki systematycznym treningom awansowała coraz wyżej w tenisowych rankingach. Ostatnie zwycięstwo w Dubaju pozwoliło awansować naszej zawodniczce na piąte, najwyższe w historii tej dyscypliny w Polsce, miejsce w rankingu światowego tenisa. Dzięki relacjom live w stacji Eurosport można oglądać tenis przez duże T, serce się raduje, że wśród najlepszych jest polka.

23 lutego 2012

Życie ulotkarza

Zarabiam na życie roznosząc reklamę, to tak w dużym uproszczeniu. Od dziesięciu lat zadaję sobie pytanie: czy popularne gazetki reklamowe, które wrosły już w naszą codzienność, to tylko makulatura zaśmiecająca nasze klatki, czy jeden ze sposobów robienia pieniędzy? Zapewne odpowiedź leży po środku, przeanalizuję ten temat od strony tego "zaśmiecającego". Zlecający kolportaż markety wymagają aby ich ofertę handlową dostarczać do euroskrzynek, w przypadku bloków, i do skrzynek pocztowych w domkach jednorodzinnych. W tej drugiej lokalizacji w zasadzie nie ma problemów, natomiast w klatkach schodowych już są. Prawo Pocztowe w Unii Europejskiej nakazuje montować wspomniane wyżej skrzynki na zewnątrz klatki, tak aby każdy operator pocztowy - państwowy, prywatny czy kolporter ulotek,  miał do nich swobodny dostęp.

22 lutego 2012

Kto jest winny, prezes?

We wrześniu ubiegłego roku powiedziałem dość. Minęło zaledwie pół roku i problem powrócił. O co chodzi? zapytacie. Od początku lat dziewięćdziesiątych moją pasją jest bilard, w 1997 roku założyłem i zostałem pierwszym prezesem Sportowego Klubu Bilardowego "OŁAWA". Niestety tuż przed okrągłą rocznicą, z różnych względów, zrezygnowałem z funkcji prezesa. Chciałem odpocząć od bilardu, zostawić pole do popisu moim oportunistom, którzy mieli inną wizję klubu. Przez sześć miesięcy zajrzałem na A. Krajowej zaledwie dwa razy, tylko w sprawach rozliczeniowych., a kija i stół widziałem tylko w TV. Czas spokojnie upływał, życie toczyło się dalej, co prawda docierały do mnie niepokojące wieści z bilardowego frontu, ale przecież to mnie już nie dotyczyło.