23 lutego 2012

Życie ulotkarza

Zarabiam na życie roznosząc reklamę, to tak w dużym uproszczeniu. Od dziesięciu lat zadaję sobie pytanie: czy popularne gazetki reklamowe, które wrosły już w naszą codzienność, to tylko makulatura zaśmiecająca nasze klatki, czy jeden ze sposobów robienia pieniędzy? Zapewne odpowiedź leży po środku, przeanalizuję ten temat od strony tego "zaśmiecającego". Zlecający kolportaż markety wymagają aby ich ofertę handlową dostarczać do euroskrzynek, w przypadku bloków, i do skrzynek pocztowych w domkach jednorodzinnych. W tej drugiej lokalizacji w zasadzie nie ma problemów, natomiast w klatkach schodowych już są. Prawo Pocztowe w Unii Europejskiej nakazuje montować wspomniane wyżej skrzynki na zewnątrz klatki, tak aby każdy operator pocztowy - państwowy, prywatny czy kolporter ulotek,  miał do nich swobodny dostęp.
Ponadto na podstawie swobody gospodarczej obowiązującej w Polsce gazetki reklamowe są traktowane jako druki bezadresowe i osoba kolportująca musi mieć swobodny dostęp. Niestety w Oławie, tak jak w pozostałych regionach naszego kraju, większość euroskrzynek zamontowana jest wewnątrz klatki. Do wyjątków zaliczyć można ulice Paderewskiego, Chopina i Sportową oraz bloki wybudowane przez developerów w ostatnich latach. W pozostałych rejonach Oławy ulotkarze muszą "walczyć z domofonem", często powoduje to nerwowe sytuacje. Ile razy wytrzymamy odbierając domofon: ulotki czy reklama, proszę otworzyć. Osoby o słabych nerwach, już po kilku takich prośbach zaczynają zachowywać się nerwowo, a kolejny roznosiciel może usłyszeć kilka niemiłych słów. Przed dwoma laty, w jednym z wieżowców przy ulicy Chrobrego, kurier został steroryzowany nożem, na szczęście nikt nie ucierpiał. W jednej z klatek przy ulicy Kasprowicza ulotkarz został pobity przez lokatora i musiał udać się do lekarza. Wyzwiska i przepychanie są na porządku dziennym, dlatego jest duża rotacji wśród osób roznoszących ulotki. Oczywiście powyższe przypadki nie zdarzają się codziennie, jednak miały miejsce. Ktoś powie - przecież niemalże przy każdej skrzynce jest kosz na reklamę gdzie można umieścić gazetki. Tak tylko te pojemniki zamontowano po to żeby wyciągając ulotki z euroszkrzynki lokator, który nie jest zainteresowany drukiem bezadresowym, miał pod ręką kosz. Często słyszę - "Po co dźwigasz te ulotki, wywal to do kosza" albo "Daj mi kilka paczek, bo w piecu nie mam czym palić" , niektórzy posłuchają i wydaje się że mają problem z głowy, nic bardziej mylnego. Po każdej dystrybucji zleceniodawca przeprowadza kontrolę kolportażu, najczęściej w terenie, ale bywa też przy kasach bądź telefoniczna. I tu proszę państwa dochodzimy do sedna sprawy, jeżeli kontrola wypadnie negatywnie to nikt nie dostanie pieniędzy (niewielkich pieniędzy) za roznoszenie. Proszę wszystkich lokatorów o wyrozumiałość dla ulotkarzy, oni wykonują tylko swoją pracę. Jeżeli ktoś nie chce dostawać reklamy proszę napisać na swojej euroskrzynce: NIE WRZUCAĆ REKLAM, my to uszanujemy, ponieważ taka adnotacja jest wytłumaczeniem dla właścicieli marketów. Dziękuję.  
  

1 komentarz: