22 lutego 2012

Kto jest winny, prezes?

We wrześniu ubiegłego roku powiedziałem dość. Minęło zaledwie pół roku i problem powrócił. O co chodzi? zapytacie. Od początku lat dziewięćdziesiątych moją pasją jest bilard, w 1997 roku założyłem i zostałem pierwszym prezesem Sportowego Klubu Bilardowego "OŁAWA". Niestety tuż przed okrągłą rocznicą, z różnych względów, zrezygnowałem z funkcji prezesa. Chciałem odpocząć od bilardu, zostawić pole do popisu moim oportunistom, którzy mieli inną wizję klubu. Przez sześć miesięcy zajrzałem na A. Krajowej zaledwie dwa razy, tylko w sprawach rozliczeniowych., a kija i stół widziałem tylko w TV. Czas spokojnie upływał, życie toczyło się dalej, co prawda docierały do mnie niepokojące wieści z bilardowego frontu, ale przecież to mnie już nie dotyczyło.
Tak myślałem, ale kawał życia poświęciłem dla bilardu i kiedy długoletni członkowie zaprosili mnie do klubu przecież nie mogłem odmówić wysłuchać ich racji. Na początku lutego sytuacja nie wydawała się tak dramatyczna, i poradziłem wybrać nowy Zarząd z młodymi ludźmi, którzy wniosą świeży powiew i nowe pomysły do klubu. 21 lutego odbyło się Walne, przybyli prawie wszyscy klubowicze oprócz pierwszego, pana W., który jak się okazało, cytuję: rzucił rezygnację na stół. Dyskusja trwała prawie trzy godziny, czasami przeobrażała się w pospolitą pyskówkę i końca nie było widać. Pozostali członkowie Zarządu otwarcie przyznali, że nie podołali wyzwaniu. Wielu liczyło, i liczy, na mnie, że posprzątam po starszych "kolegach" i przywrócę sportowy charakter klubu. No tak zostawili klub bez rejestracji, bez 2 ligi, bez dotacji i bez wiary w przyszłość, jedyne co po nich zostało to kilka zdjęć. A więc - kto jest winny, prezes?  




1 komentarz: