16 stycznia 2013

Opowiadanko kryminalne

W latach osiemdziesiątych namiętnie czytałem książki, wiadomo w telewizji były tylko dwa programy, w radiu trzy a czasu dużo do zagospodarowania. Mając dwadzieścia kilka lat co można było robić w małym mieście powiatowym. W weekend było kino oraz dyskoteki w klubie Parnas i nieistniejącej już świetlicy ZNTK (obecnie Hotel Oławian). W tygodniu nic się nie działo, po pracy wracało się do domu i trzeba było coś ze sobą zrobić. Wybrałem książki, które wypożyczałem w bibliotece na schodkach przy ulicy 1 Maja. Oprócz książek lubiłem czytać krótkie opowiadania kryminalne, które zamieszczały warszawskie gazety Kurier Polski i Express Wieczorny. W szarej rzeczywistości lat osiemdziesiątych była to ciekawa odskocznia w świat wyobraźni i do tzw. zgniłego zachodu, choć ta literatura jest przez małe "l" Poniżej przedstawiam przykład takiej lekkiej formy literackiej.

BŁĄD 
A. F. Orshnik 
Już w pierwszym tygodniu pobytu w więzieniu za morderstwo Neal Corder miał dziesiątki pomysłów ucieczki. Wybrał z nich taki, który nie przewidywał pomocy współwięźniów. Rozpoczął swój plan od starań o pracę w więziennej kaplicy. Było to najcichsze i najbardziej zaciszne miejsce. Pod koniec wiosny miał już wykopany tunel. Teraz czekał tylko na jakieś zamieszanie w więzieniu, co ułatwiłoby mu ucieczkę. 
Doszło wreszcie do nieporozumienia między więźniami i strażnikami, które trwało trzy dni. Przez ten czas Neal był już daleko.
Do uwięzienia go przyczynił się detektyw McCarry i Neal przysiągł, że mu za to zapłaci. Widział kiedyś na biurku McCarry'ego fotografię jego żony i dwóch synków - bliźniaków. 
Czy McCarry zdawał sobie sprawę z tego, że Neal Corder postanowił się zemścić? Jeżeli nie, to dowie się o tym wkrótce. Na razie Neal potrzebował pieniędzy i tożsamości. O pieniądze nie było trudno. Po wyjściu z tunelu włamał się do pewnego domu w pobliskim miasteczku. Potem udał się do sklepu handlującego bronią i kupił nóż myśliwski z długą, dwudziestocentrymetrową klingą. 
Następnego dnia wszystkie gazety doniosły o jego ucieczce z więzienia. Było zatem niezbędne postarać się możliwie najszybciej o jakieś dokumenty. Ponadto nie mógł być podobny do swego kontrefektu, który podała cała prasa.
W więzieniu przeszedł radykalną kurację odchudzającą i ta strata wagi dawała mu większe szanse ujścia przed policją. Praca przy budowie tunelu była ciężka i w ten sposób stracił 60 funtów. Miał tera szczupłą twarz z głęboko zapadniętymi oczami i zapadłymi policzkami.
Wynajął pokój w eleganckim hotelu i dał ogłoszenie do gazety. Przez następne cztery dni przeprowadzał rozmowy z mężczyznami, którzy poszukiwali pracy. Pracy, której on dla nich, naturalnie, nie miał. Wreszcie znalazł mężczyznę jakiego szukał. Odpowiadał jego wzrostowi, był tej samej wagi i może tylko o dwa lata starszy od niego. Człowiek ten, nazwiskiem John Eastern miał tak samo jak on kasztanowate włosy i niebieskie oczy. Dowiedział się o nim wszystkiego, co pragnął wiedzieć.
Teraz wyprowadził się z hotelu i wynajął pokój umeblowany, podobny do tego, w jakim mieszkał John Eastern. Następnie zameldował w urzędzie pocztowym o zmianie adresu Johna Easterna, aby cała poczta tamtego dostarczana była jemu. Wydostał z odpowiedniego urzędu świadectwo urodzenia Easterna, jego prawo jazdy, kartę ubezpieczenia oraz dokument zwolnienia z wojska. 
Z uśmiechem przeglądał gazety, które nadal donosiły o poszukiwaniu zbiegłego z więzienia Neala Cordera. Policja nie zbliżyła się do niego nawet na metr, on zaś był coraz bliższy wytkniętego celu.
Pewnego dnia znalazł w jakimś sklepie maszynkę, na której można było wybić znaczek rozpoznawczy, jaki niektórzy ludzie noszą na łańcuszku lub sznurku na szyi. Wybił sobie dwa takie znaczki, na których umieścił imię i nazwisko Johna Easterna, jego numer służbowy z wojska oraz grupę krwi.  
Jeden znaczek zawiesił na szyi, drugi schował do portfela. Przeistoczenie się w postać Johna Easterna zostało zakończone. Wraz z tożsamością innego człowieka chciał teraz zakosztować słodyczy zemsty. McCarry nazwał go kiedyś idiotą. Co prawda idiotą inteligentnym. 
- Pan jest bardzo przebiegły Corder - powiedział - ale liczy pan na swoją inteligencję i nie zrobi pan najmniejszego błędu. Zrobi pan po prostu największy.
Neal Corder pojechał teraz autobusem do swego rodzinnego miasta. Na przystanku stali dwaj policjanci, obserwujący uważnie wszystkich przyjeżdżających. Na niego nawet nie spojrzeli. Neal wyszukał sobie pokój i wynajął samochód. Od następnego dnia zaczął obserwować dom McCarry'ego. Samego detektywa nie widział, prawdopodobnie szukał jego, ale zobaczył bliźniaka. Towarzyszył im aż do szkoły i potem w drodze powrotnej. Znalazł też idealne miejsce, w którym mógł zapakować obu chłopców do samochodu i zrobić z nimi co tylko zechce. To nie powinno sprawić najmniejszych trudności.
Do końca tygodnia żył w nieustannym napięciu nerwowym. Myślał tylko o bliźniętach i o swoim planie. Dlatego również w poniedziałek jego nerwy były napięte. Na skrzyżowaniu, na którym zatrzymały go czerwone światła, nerwowo naciskał pedał gazu i ruszył na sekundę przed zapaleniem się  sygnału zielonego, uderzając w samochód przejeżdżający poprzeczną ulicą. 
Nieprzytomnego i krwawiącego Cordera przewieziono do najbliższego szpitala. Lekarz zarządził transfuzję. Rzucił okiem na znaczek rozpoznawczy, na którym była grupa krwi i takiej właśnie krwi zażądał. 
Wkrótce potem dyżurna pielęgniarka została nagle wezwana do pokoju, w którym leżał Corder. Kiedy zorientowała się co się stało , za późno było na jakąkolwiek pomoc. Wytworzył się skrzep i Corder zmarł. Pielęgniarka nie mogła tego zrozumieć.
- Jak mogło dojść do tego? - pytała. - Dlaczego ten człowiek otrzymał niewłaściwą krew, mimo że przetoczyliśmy taką grupę, jaka zaznaczona była na jego znaczku rozpoznawczym?
- Ktoś musiał popełnić błąd - odpowiedział lekarz. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz