14 czerwca w sali przy ulicy Gałczyńskiego zgromadziło się około 50 osób spragnionych rockowych brzmień. Rodzina i znajomi już po pierwszym utworze nie zawiedli się, covery w wykonaniu oławskiego bandu każdemu przypadła do gustu. Dobrze zaprezentował się wokalista Krzysztof Białowąs, niczym Kurt Cobain był mocnym głosem tej nie mającej jeszcze nazwy kapeli. Na uwagę zasługuje też rola czwartego "członka" zespołu, Mariusz Krężel odpowiadał za oprawę techniczną i przede wszystkim robił "zamieszanie" zachęcając publiczność do zabawy.
Koncert zakończył się po około 45 minutach i dwóch bisach. Analizując występ zespołu, pomimo kilku drobnych wpadek (n.p. zbyt cichy mikrofon wokalisty) uważam, że chłopaki świetnie zaprezentowali by się jako suport przed koncertem Marka Piekarczyka, który zagrał w Oławie 26 kwietnia. Znając Janusza mam pewność, że zespół będzie dalej się rozwijał i przyjdzie taki dzień, w którym zagrają profesjonalny koncert. Czego państwu i sobie życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz