9 grudnia 2013

LAST VEGAS

.
Trzy tygodnie po światowej premierze (31.11.2013) do polskich kin trafiła komedia Jona Turteltauba "Last Vegas". Film w znakomitej obsadzie aktorskiej - Micheal Douglas (Billy), Robert De Niro (Paddy), Morgan Freeman (Archie) i Kevin Kline (Sam). Epizodyczną rolę w tej produkcji zaliczyła polska aktorka Monika Rosati jako kelnerka z napojami energetycznymi, pochwałę za grę otrzymała od samego Douglasa. Ponadto przez krótką chwilę można było zobaczyć amerykańskiego rapera 50 cent, któremu przeszkadzała nocna impreza w pokoju obok oraz LMFAO jako prowadzącego wybory miss bikini.
Myślałem, że po filmach "Kac Vegas", "Druhny" czy "Wieczór kawalerski" ten temat w filmie jest na tyle ograny, że kolejne produkcje będą tylko powielaniem tematu. Po polskim "Kac Wawa" można było tak pomyśleć, ale film Turteltauba okazał się przezabawny a w sali kinowej co raz było słychać salwy śmiechu. 

Czwórka przyjaciół z dzieciństwa spotyka się po 58 latach, okazją jest ślub jedynego kawalera w tym gronie Billlego. Udają się na kilka dni do Las Vegas żeby powspominać dawne czasy, zapomnieć na chwilę o codziennych problemach i oczywiście zabawić się. Każdy z bohaterów czuje na karku "siódmy krzyżyk" ale nie zamykają się w czterech ścianach swojego domu. Wyjazd do Vegas to okazja do zabawy, którą kiedyś uwielbiali. Sam nawet dostaje od żony prezerwatywę i viagrę czyli zezwolenie na jednorazowy "skok w bok". Na miejscu czekają na nich luksusy i impreza rodem z MTV. Chwilami miałem wrażenie, że to teledysk z tej popularnej stacji muzycznej, a to była impreza starszych panów, świetnie bawiących się we współczesnej dyskotece. Przynajmniej na kilkanaście godzin zostawili codzienne troski, bóle i zmartwienia. Pokazują całemu światu, że faceci po siedemdziesiątce potrafią bawić się jakby nie było jutra. Każdemu przytrafia się jakaś przygoda, wpadka czy nieoczekiwana sytuacja. Jeszcze dobrze nie ulokowali się w hotelu, a już jeden z bohaterów wplątuje się w romans z uroczą piosenkarką, drugi zalicza bójkę z młodzieńcem, który może być jego wnukiem, trzeci próbuje ulec hazardowej pokusie a czwarty usiłuje zrobić wszystko żeby nie dopuścić do ślubu. 
Recenzent portalu FilmWeb uszczypliwie określił "Last Vegas" geriatryczną wersją "Kac Vegas", ale zaraz dodaje, że to porównanie jest tylko połowiczne. Porównuje oba filmy, n.p. odzywanie się do siebie, zwrot "Ty fiucie" to dla naszych bohaterów najgorsza obelga z zaznaczeniem, że tylko oni mogą siebie nawzajem obrażać. Takie określenie w filmowej trylogii Todda Phillipsa w zasadzie przechodzi bez echa. 
Film o urokach dojrzałego życia, starzeniu, przemijaniu, ale też o świetnej zabawie, luksusowych wnętrzach, autoironii i dystansu do siebie. Na film wybrałem się ze względu na nazwiska znanych i lubianych aktorów. Niestety czas płynie nieubłaganie i aktorzy, którzy nie tak dawno wcielali się w role super bohaterów czy gangsterów, teraz przyjmują role emerytów zmagających się z problemami osób w "jesieni życia". Jednak trzeba przyznać, że stara szkoła aktorska ma to "coś" czego brakuje aktorom młodego pokolenia. 
NIE TAŃCZĄ W BALECIE, NIE BIEGAJA NA SETKĘ, ALE MOC JEST Z NIMI!
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz